czwartek, 24 marca 2011

Armani,Louis Voitton,Versace,Miu Miu,...


No właśnie! Markowe ciuchy, ale markowe, a nie Reserverd, Solar (na marginesie kupiłam tam w niedzielę bardzo fajną raportówkę;-)) czy Promod, kupować czy nie kupować"oryginalne" podróbki oczywiście?



W sierpniu byłam jak już pisałam wcześniej w Egipcie i tam sklepowe półki uginały się od tak zwanych oryginalnych podróbek torebek czy pasków do spodni po 20 $ za sztukę (jeśli ktoś potrafi się dobrze targować i ma na to nerwy). Gdybym kupiła pasek do spodni oczywiście oryginalny Armani, Versace czy Miu Miu od każdego Araba, który mnie zaczepił na ulicy mogłabym się opleść tymi paskami cała od góry do dołu. Ponieważ ostatnimi czasy oszalałam na punkcie raportówek czy listonoszek jak kto woli moje zaciekawione dłonie chwyciły oryginalną torebkę LV. Wykonanie tego było powiedzmy sobie szczerze takie "se", ale ...


Koleżanka, która była ze mną skusiła się na torebkę "Miu Miu", zapłaciła za nią całe 26 $. Wyglądało to na skórę. Do dziś zastanawiamy się czym są pokryte te torebki, że jak przemknął po niej zapalniczką to się nie podpaliła? Dziś jesteśmy już pewne, że skóra to nie była, nie jest i już nie będzie. Skąd? Torebka miała zawieszkę na nieszczęście M., która nie była obszyta z żadnej strony i po tym domyśliłyśmy się, że to "chamski" skaj.




Ja nie dołożyłam się do tego, aby zabijać oryginały i wróciłam do kraju bez raportówki LV. Poczekam jeszcze trochę i kiedyś stanę w kolejce na Ch. L. w Paryżu do sklepu LV, aby kupić jakieś cudo tak jak robią to Azjaci.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz